Strony

piątek, 1 sierpnia 2014

Tydzien drugi

Hej wszystkim! :)
Najpierw sobie czlowiek narobi zaleglosci na blogu,a potem ciezko sie zabrac za ich nadrabianie, i tak sie tworzy bledne kolo. Ale czas sie wziac za to kolo i je rozprostowac nieco :)

Jesli chodzi o drugi tydzien mojego pobytu w slonecznej Espanii to bylo to kolejnych 7 intensywnych i interesujacych dni :)

W skrocie! :

Dzien #8
Pierwszy wolniejszy i spokojniejszy dzien tutaj. Szczerze mowiac nie pamietam juz co sie wtedy dzialo, ale pod ta data nie mam zadnych notatek, wiec najprawdopodobniej nadszedl w koncu dzien odpoczynku, bo hostka po poludniu musiala cos zalatwic.

Dzien #9
Swimming pool day! Caly dzien spedzilismy nad basenem w towarzystwie rodziny hostki. Byla jej mama, brat z corka, i siostra z corkami. I to male dwumiesieczne bobo tez plywalo w basenie :) Babcia specjalnie dla mnie przyrzadzila typowa hiszpanska potrawe: kalmary nadziewane mielonym miesem, do tego jajka i osmiorniczki baby, i to wszystko w sosie wlasnym. A do tego jeszcze chleb! Ludzie tu wszystko jedza z chlebem, nawet ziemniaki, ryz i makaron! Musze przyznac ze bylo pyszne! A ja pierwszy raz w zyciu chyba jadlam osmiornice :P




Dzien #10
Po poludniu hosci zabrali mnie i dziewczynke na plaze La Conca. Gralam z mala w pilke, a potem poszlysmy na spacer po skalach i wypatrzylysmy miedzy nimi kraba :) Potem udalismy sie do typowo turystycznego miasteczka S´Agaro. Spacerowalismy ulicami, ogladalismy uliczne wystepy ludzi i podziwialismy sklepowe wystawy :P hehe Potem, udalismy sie na pizze. Kazdy mial swoja wlasna, wiec wiedzialam, ze to za duzo dla mnie, dlatego chcialam zwykla Margharite. Hosci byli mega zdiwieni, bo jak to taka zwykla pizza bez niczego? Ale w sumie to wlasnie taka najczesciej jem w domu:) No i nie wiem czy Wy tez tak macie, ale ja nie lubie naciagac innych ludzi. Nie chcialam zeby hosci wydawali na mnie zbyt duzo. Pizze ledwo zmeczylam, i juz na koniec nie dawalam rady, bo ciasto bylo dosc grube i suche, wiec poratowalam sie ketchupem hehe Hosci byli mega zdziwieni, ale powiedzialam, ze taki ´polish style´ :D hehe nie mialam zamiaru sie meczyc dluzej :P Mala podlapala i sama tez zaczela jesc z ketchupem, i stwierdzila, ze pycha :P hehe
Co mnie zdziwilo? W tym lokalo podawali oliwe z ostrymi papryczkami do polania pizzy... pizza z oliwa? to jeszcze dziwniejsze niz z ketchupem! :P No i pierwszy raz widzialam, zeby kelner sobie usiadl na krzesle kolo gosci i palil z nimi papierosa... tak w pracy, a co tam!




Dzien #11
Caly dzien spedzilismy na wycieczce:) Ah jak ja to lubie! Wroce do domu to zdams zczegolowa relacje z tych wycieczek. O ile nie zabraknie mi czasu na to wszystko:P Ten dzien spedzilismy w Montserracie. Zwiedzalismy sanktuarium polozone w tych gorach, a potem udalismy sie na poszukiwanie odpowiedniego miejsca na posilek. Moi hosci sa z tych ludzi, ktorzy biora prowiant z domu i jedza w terenie:) I powiem Wam, ze ja to tez uwielbiam! Szukajac dobrego miejsca poszlismy w  gory i biegietki z omletami wsunelismy w takim cudnym miejscu:
A dookola szczyty Montserratu! Po krotkiej siescie postanowilismy z hostami zdobyc jeden ze szczytow. Wracajac juz do samochodu spotkalismy po drodze dwie panie z Polski, dokladnie z Lodzi, od ktorych dowiedzialam sie, ze mam goralska urode i wygladam jakbym byla z Nowego Sacza... hmm no ok :P Pierwszy raz w zyciu uslyszlaam cos takiego, wiec sie niezle usmialam :P
Tego dnia odbywalo sie tam jakies swieto sera, wiec poprobwalismy sobie troche pysznosci :)





A w drodze powrotnej, kiedy ja bylam przekonana, ze juz jedziemy prosto do domu, hosci zrobili mi niespodzianke i pokazali kolejne miasto. Manresa. Udalismy sie na dlugi spacer, zobaczylismy piekna katedre i wstapilismy do jednej z najlepszych tutejszych lodziarni aby troche pogrzeszyc. Pierwszy raz w zyciu jadlam lody o smaku kiwi, i byly pyyyycha! :)



A host w czasie spaceru wyczail taka oferte! :)


Niezla cena, co? Za tyle od nas to mozna sobie do Tajlandii na przyklad leciec :)

Tego dnia, kiedy ja zdobywalam szczyty Katalonii, moja siostra cioteczna brala slub. Bardzo bylo mi przykro, ze nie moglam byc w tym dniu z cala moja rodzina :( ale myslami bylam z nimi caly czas! Moj niezawodny tatus wyslal mi zdjecie mlodej pary jeszcze na poczatku wesela:) A kiedy wrocilismy do domu przed polnoca, udalo mi sie polaczyc z rodzicami i zlapac siostre z mezem i zlozyc im zyczenia:) Bylo im bardzo bardzo milo, a i ja poczulam sie lepiej! Jak tylko wroce do domu to ich odwiedze z jakas hiszpanska pamiatka:)

Dzien #12
Kolejny bardzo aktywny dzien, kolejna super wycieczka! Tym razem kierunek: Tarragona!
Tego dnia bylo bardzo goraco, wiec najpierw tuz przed Tarragona zatrzymalismy sie na plazy. Wreszcie byla to plaza z piaskiem! Wiem, ze piasek wszedzie sie klei, ale wole to niz kamyki! :P Takze byl piasek, ciepla woda, bylo super, co tu duzo mowic:) 

Po opalaniu i kapieli udalismy sie do parku, gdzie zjedlismy znowu obiad w plenerze:) Tym razem salatka rosyjska (podobna troche do naszej jarzynowej) i bagietka z kurczakiem. Potem w cieniu palm i innych drzew urzadzilismy sobie popoludniowa sieste. A nastepnie poszlismy zwiedzac miasteczko. Narobilismy duzo zdjec, bo kazdy ja i host telefonami, a dzieciaki tabletem :P Kiedy wracalismy do samochodu, hostka mowi, ze teraz jedziemy do Tarragony. A ja, ze jak to? To to nie byla Tarragona? No i okazalo sie, ze nie :P A miasteczko po ktorym spacerowalismy to Altafulla :) Takze obralismy kierunek na Tarragone, ktora jednak wcale mi sie bardziej od Altafulli nie podobala. Owszem, tez pìekne miasto, ale ze to niedziela, pozne popolusnie, to juz wszystkie atrakcje byly pozamykane... No trudno. I tak juz bylam tak zmeczona kolejnym dniem zwiedzania, ze mialam ochote tylko na powrot do domu:) Ale nie tak szybko, bo oczywiscie dlugi spacer i lody musialy byc:) 

Dzien #13
Jak mozna sie domyslac, po tak intensywnym weekendzie potrzebowalismy odpoczynku! Rano zrobilam dzieciakom nalesniki, ktore tak pokochaly, ze co drugi dzien rano slysze pytanie: Kasia zrobisz nalesniki? :)
Jednak nie bylo tak leniwie, bo zlaiczylismy z chlopcem rowery. A dzieci zaliczyly porzadna klotnie, jedno sie poplakalo, i to wszystko ma swoje konsekwencje, bo hostka postanowila zorganizowac nam harmonogram¨: co i kiedy mamy robic... I szczerze od tego momentu troche sie popsulo, ale generalnie i tak jest dobrze! Wieczorem udalismy sie na spacer po naszym miasteczku i zaszlismy do znajomych hostow, ktorzy maja aupair z Polski. Tyle slyszalam juz o innych polskich dwoch aupairkach tu, wiec w koncu mialam okazje poznac Marte! Marta jest w moim wieku, mieszka i studiuje w Gdansku, a wczesniej byla przez rok aupair w UK. Bardzo milo nam sie rozmawialo i postanowilysmy jakos sie spotkac w najblizszej przyszlosci :)

Dzien #14
Pierwszy dzien wg naszego harmonogramu zarzadzonego przez hostke... Takze odbylismy lekcje angielskiego, bylismy na spacerze z psem, na basenie i gralismy w tenisa i w Monopoly. A wieczorem pojechalismy na impreze rodzinna, zorganizowana przez ciotke hostki, z okazji urzadzenia nowej kuchni i urodzin wujka. Bylo tam 26 osob! Otwarcie powiedzialam hostce, ze sie stresuje tym. Bo wiecie to nic fajnego, kiedy wszyscy rozmawiaja po katalonsku, Ty nic nie rozumiesz, patrzysz na wszystkich i sie glupio usmiechasz. I tylko patrzysz na zegarek i czekasz az Twoja host rodzinka laskawie zechce wracac do domu... A moja rodzinka o polnocy jeszcze sobie rozmawiala w najlepsze i nie bardzo miala ochote zbierac sie.. A mnie szczerze mowiac tez zaczelo meczyc to, ze przy takich spotkaniach jestem traktowana nieco jak malpka, ktora trzeba sie pochwalic. Rozumiem to z jednej strony, bo jestem pierwsza aupair w rodzinie. Ale z drugiej strony jest to meczace. To jest Kasia! Kasia jest z Polski i we wrzesniu jedzie do Chicago! Kasia jest ekonomista! Za kazdym razem to samo... a rozmowcy tylko sie dziwia, jak to? taka mloda i juz ekonomista? Ech...a ja dopiero co studia przeciez skonczylam:) No ale moja hostka chwali sie mna bardziej niz moi rodzice :P Ale ok, jestem w stanie zrozumiec. Jednak tego dnia juz wszyscy przeszli samych siebie. Sluchajcie :) Byl tam chlopak rok starszy ode mnie, chory na pewna odmiane autyzmu. Hostka powiedziala mi o tym wczesniej, wiec wiedzialam, ze moze sie troche dziwnie zachowywac. BYl bardzo sympatyczny, ale kiedy tylko mnie zobacyzl pobiegl do domu po aparat i robil sobie ze mna zdjecia... A ja do tego nie przywyklam, zeby traktowac mnie niemal jak jakas celebrytke :P Wszedzie za mna chodzil, caly czas na mnie patrzyl, obserwowal, zadawal troche glupie pytania :P Rodzina miala ubaw, bo pierwsze pytanie jakie zadal mojej host family to czy wzielam ze soba bikini (bo oni maja basen). Takze wszyscy mieli polewke :P Ale dobra, koniec tematu:) Potem przyjechala kolejna czesc rodziny, z cudowna 5miesieczna dziewczynka:) Babcia malej oczywiscie mi ja na rece wpakowala:) I jak tylko mala znalazla sie w moich ramionach, pojawily sie 3 osoby z aparatami na przeciwko mnie... No comment. Wiecie co, to jest zabawne, ale jak ciagle cos takiego sie wokol was dzieje, to macie dosyc. Moglam troche poczuc, czemu gwiazdy nie sa takie mile dla paprazzich :P hehe
Potem caly wieczor, a wlasciwie to juz noc spedzilismy na obzarstwie. Musialam sprobowac wszystkich mozliwych katalonskich wedlin, bo co chwile ktos mi cos podsuwal. A moj brzuch krzyczal, ze juz wiecej nie da rady :P I caly czas krzyczy, bo taki mam tu problem, ze ja generalnie w Pl jem moze polowe tego co je moja host family. Nie wiem jak oni moga tyle wcinac! I wcale nie sa grubi :) 

No dobra, to tak po krotce tyle o moim drugim tygodniu w Hiszpanii:)

PS Wiecej zdjec bedzie, jak wroce do domu i polacze aparat z komputerem! :)

Trzymajcie sie Kochani! Powodzenia w szukaniu rodzinke, przygotowywaniu sie do wyjazdu i POWODZENIA, tym ktorzy do USA dopiero co polecieli:) Agata, Danusia - o Was mowa :) Buziaki!

5 komentarzy:

  1. Kazetko, cieszymy się na kolejny post :)
    Dobrze, że te dni Ci tam mijają tak fajnie, że się nie nudzisz!
    Jak miło jest zobaczyć Montserrat z takiej innej perspektywy, ja jak tam pojechałam z rodzinką, to było tak zimno!!! Wszyscy w polarach, pamiętam po powrocie host mum zrobiła nam gorącą czekoladę na rozgrzanie!

    Nie mogę znaleźć Twojego maila w skrzynce pocztowej. Możesz mi go podesłać?

    Opalaj się i korzystaj z pogody! W PL jak to w PL... raz duszno, raz leje, raz szaro.
    Pozdrawiam i ściskam!

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się u Ciebie dzieje! Codziennie zwiedzasz coś nowego! Super! :D
    Hahah pewnie masz już dość bycia 'celebrytką', co? No ale z drugiej strony to miłe, że rodzinka tak się Tobą interesuje i chce spędzać z Tobą czas. Masz okazję poznać Hiszpanię z perspektywy Hiszpanów. :)
    Mam nadzieję, że robisz dużo zdjęć! :D

    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. ale Ty sobie tam pozwiedzasz! Jak tak sobie to wszystko czytam to sama się zastanawiam nad operkowaniem gdzieś w Europie po powrocie z USA :P

    OdpowiedzUsuń