Strony

czwartek, 8 października 2015

13 miesięcy!

Cześć i czołem!

Tak, tak, wielkie przeprosiny się należą! Bo kto to myślał, żeby nie pisać nic przez 4 miesiące??!!
Szczerze powiem, że był to bardzo napięty czas, dużo się działo, a potem nawalił mi komputer:/
Nie wiem czy to jakaś klątwa aupairek, ale ciągle się słyszy, że któraś ma ten problem... Szczerze? Chyba za dużo seriali oglądamy, i wirusy ściągamy :P haha Też się jednego nabawiłam, ale to w styczniu! Przy okazji teraźniejszej naprawy dowiedziałam się, że był to trojan, więc jestem tym bardziej dumna, że sama sobie z nim poradziłam:) W każdym razie teraz poszedł dysk, dużo stresu było, czy się uda wszystko odzyskać, miesiąc bez komputera, i prawie 200 zielonych mniej na koncie, ale komputer jest spowrotem. Ale muszę przyznać, że nie tak planowałam prowadzenie bloga! Ostatnio było podsumowanie 9 miesięcy, a tu już mi 13 dziś mija! Tak, tak.. przedłużyłam! wciąż piszę zza oceanu.
Od czerwca dużo się zmieniło, bo ostatnie miesiące w poprzedniej rodzinie były napięte, byłam na wakacjach w Meksyku, później w mojej host rodzinie powitaliśmy baby na pokładzie:) A później to już tylko pakowanie walizek, i ogarnianie wszystkiego na ostatnią chwilę. Jak zwykle!

W każdym razie już się uporałam jakoś ze wszystkim. Staram się odnaleźć w nowym miejscu. Mam tu więcej wolnego czasu, więc mam nadzieję, że z pisaniem będzie lepiej. Choć niczego nie obiecuję w związku z blogiem, ale tak jak pisałam wcześniej, i do czego mnie namawialiście tu wszyscy - założyłam stronę na facebooku, gdzie zamierzam w miarę często pisać. Będę pisać na bieżąco i postaram się nadrobić cały zaległy rok:) a muszę przyznać, ze dużo tego było! Gość musiał mi odzyskać na komputerze kilkadziesiąt tysięcy zdjęć, więc możecie sobie wyobrazić :)

Cieszę się, że ktoś mimo wszystko wciąż tu zagląda! Buziaki! :* 

To tyle na dziś... Zostawiam linka do fb: 


piątek, 12 czerwca 2015

Happy 9 months!


Tak! 3 dni temu minęło mi 9 miesięcy, od kiedy jestem w USA. Z jednej strony duuużo czasu minęło, i mam wrażenie, że jestem tu od wieków, innym razem czuję, że przecież dopiero co przyleciałam. Szczerze? Rok to bardzo dużo! Ja najchętniej zmieniałabym lokalizację co 3 miesiące :) Póki co żyję, mam się dobrze, a przede mną ostatnie 13 tygodni, 13 wolnych weekendów, z czego połowa już zaplanowanych.

Ostatnio porównywałam sobie moją pracę na początku, a teraz. W moim przypadku to ogromna różnica! Kiedy przyjechałam, moje host dzieciątko miało 18 miesięcy, zaczęło dopiero co chodzić, i mówiło swoje pierwsze wyrazy. Codziennie się ekscytowałam każdym nowym słówkiem, które udało jej się powiedzieć. Teraz? Biega jak szalona, wspina się na krzesła i co tylko może, a buzia jej się nie zamyka! Łącznie z dręczeniem mnie i przypominaniem o jednej wpadce :P Od jakiegoś miesiąca zaczęła też śpiewać, i potrafi śpiewać "ej bi si di" 15 razy pod rząd...serio! Ma dopiero 2 lata i 3 miesiące a umie liczyć do 10, zna wszystkie cyferki i literki, zna abecadło, kolory, kształty, zwierzęta.. jestem pod wrażeniem! No ale 'smart au pair = smart child' ;) haha <just kidding> Ostatnimi czasy jest przekochana, i wiem, że bez łez za 3 miesiące się nie obędzie. Ale takie życie! Cieszę się na zmiany, bo nie lubię za długo siedzieć w jednym miejscu :)

Wiecie co jest smutne? Że moi hości dalej nie spędzają z nią za dużo czasu, i w ostatni piątek na przykład host był z nią sam cały dzień, i ona cały czas płakała, bo on nie potrafi się z nią odpowiednio kouminikować... Moja hostka ma doświadczenie z dziećmi, bo sama kiedyś dorabiała jako niania. Ale on nie ma, no i wychodzi teraz... że ojciec nie potrafi się dobrze zajać własnym dzieckiem... bo takiemu maluchowi inaczej trzeba tłumaczyć niż dorosłemu, przecież to oczywiste! A jeszcze dodam, że po całym dniu z małą był tak zmęczony, że jedzenie trzeba było zamówić z restauracji... brawa dla każdej Matki Polki, bo to co się dzieje w Ameryce przechodzi nasze polskie wyobrażenie!

Ktokolwiek jeszcze tu zagląda? Pytam, bo naprawdę chciałam dodać kilka zaległych psotów, ale mam wrażenie, że w sumie to nic takiego, nikt tego nie czyta, i nie wiem po co pisać... samej dla siebie w sumie mi się nie chce, bo zdjęcia wystarczają by powspominać :) Intensywnie zastanawiam się nad założeniem strony na facebooku. Zawsze się przed tym wzbraniałam, i myślałam, ze to bez sensu, skoro nie jest się jakąś gwiazdą, która powinna mieć fanpage'a. Ale teraz już się tak tego nie postrzega. Zaczęłam rozważać ten pomysł ze względu na to, że tam łatwiej codziennie dodac jakąś krótką notkę, łatwiej podzielić się zdjęciami, nie ma ograniczonego miejsca na nie, jak to jest na bloggerze, nie trzeba edytować notek itp itd. W dodatku po programie aupair planuję jeszcze więcej podróży, więc byłaby to 'inwestycja na lata' :P Ktoś coś podpowie? Co myślicie o tym? Byliby zianteresowani?

Pisać tu dalej, czy założyć również fb? Czy tylko jedno? Dajcie znać! 

czwartek, 19 marca 2015

Pierwszy raz na plaży w tym roku

Tak jak pisałam w poprzednim poście, w minioną sobotę po raz pierwszy odwiedziłyśmy z dziewczynami plażę w tym roku. Nie planowałyśmy tego, ale w drodze do Navy Pier ujrzałyśmy taaaki piękny widok, i postanowiłyśmy nieco zboczyć z naszej trasy robiąc przerwę na kilka zdjęć :)





W tle widać John Hancock Tower (ten wieżowiec z dwoma 'rogami';)). Podobno z niego rozciąga się najlepszy widok na panoramę Chicago. Ciężko mi stwierdzić, czy najlepszy, bo dla mnie każdy widok z góry jest piękny. Ten wieżowiec odwiedziłam nocą, a Willis Tower za dnia, więc nawet nie porównam. Jedno jest pewne - oba widoki zapierają dech w piersiach :)




Takie zmrużone oczy, bo pod słońce :P Zdjęcie wcale nie planowane, Anna się bawiła aparatem, kiedy ja szłam w jej kierunku, i proszę co wyszło :)


Cały weekend był w klimacie jogowym, więc nie mogło zabraknąć tego i na plaży :P




Uwielbiam to zdjęcie niżej <3



Ustawcie się, zrobimy ładne selfie!


Nie zrozumiały :P



Uwielbiam to połączenie plaży z wieżowcami :)

A po spacerku był czas na kawkę na świeżym powietrzu :)


Do następnego! :)