W końcu zebrałam w jednym miejscu ciekawostki i różnice jakie zauważyłam pomiędzy życiem w Polsce, a w Hiszpanii. I przyznam, że niektóre totalnie mnie zaskoczyły. Najwięcej jak zwykle w takich porównaniach będzie o jedzeniu ;) Także zapraszam na kilkanaście przypadkowych punktów :)
- nie piją herbaty
- nie znają kawy sypanej!
- moja rodzinka akurat nie miała czajnika w domu, i nawet ciężko było mi wytłumaczyć im co to jest! a gdy była potrzebna gorąca woda gotowali ją w mikrofalówce :)
- chłopiec jadł wszystko z miodem! ziemniaki, fasolkę, sałatkę, soczewicę, a nawet chorizo! (dla tych co nie wiedzą, jest to rodzaj hiszpańskiej kiełbaski)
- jedzą bardzo dużo! zdecydowanie więcej niż moja rodzina w Polsce. Śniadanie jest małe i na słodko, ale obiad i kolacja są dwudaniowe
- kolacja jest bardzo późno! zaczynają o 22-23
- dziwnie serwują te podwójne posiłki, bo np. pierwsze danie to ziemniaki z fasolą, a drugie to samo mięso. U nas się to wszystko podaje na jednym talerzu :) ale też może być jeszcze ciekawiej:) I tu podam Wam nasze przykładowe menu z któregoś dnia:
- 1 danie: sałatka
- 2 danie: makaron z tuńczykiem, oliwkami i ananasem (I oczywiście chleb!)
- deser: ciasto
- inny przykład:
- 1 danie: spaghetti
- 2 danie: kalmary nadziewane mielonym mięsem, ośmiorniczki, jajko, sos pomidorowy (i oczywiście chleb!)
- 3: melon
- mają stałe godziny jedzenia - w Polsce pewnie też są takie rodziny, ale u mnie na przykład je się wtedy kiedy jest się głodnym :) a jeśli wszyscy są w domu to jest wspólny obiad, ale przez długi okres czasu moi rodzice tak pracowali, że nie było możliwości jeść posiłków w pełnym gronie
- oni zawsze jedli całą rodziną, ale jest to łatwiejsze bo mają siestę, i wtedy ludzie wracają z pracy do domu na jakieś 2 godziny
- zawsze jedzą deser! po obiedzie i po kolacji
- do wszystkiego jedzą chleb! nawet do ziemniaków, makaronu czy ryżu
- używają dużo oliwy, każdy, dosłownie każdy! posiłek jest nią obficie polany
- raczej nie używają pieprzu, i kiedy ja posypałam sobie nim kanapkę to moja podopieczna była w mega szoku!
- nauczyciele w państwowych szkołach zarabiają bardzo dużo! ok 3 tysięcy euro! porównując do naszych poslkich realiów...
- urlop macierzyński trwa 4 miesiące, ewetualnie można wziąć kolejne 3, ale bezpłatnie. W Polsce przypomnę, ze w tej chwili jest to rok :)
- pozdrawiają wszystkich ludzi w swoim miasteczku, oraz wszystkich (dosłownie!) napotkanych na szlakach górskich
- przy tym częściej niż "Hola!" (cześć), używają "adeu" co znaczy tyle co 'bye' po angielsku... dla mnie jest to niezrozumiałe:)
- mają podwójne nazwiska - Dzieci pierwsze nazwisko dziedziczą po ojcu, drugie po matce. Z pokolenia na pokolenie przechodzi to nazwisko pochodzące od ojca
- z tego co zauważyłam to zdecydowanie później biorą śluby i zakładają rodziny niż w Polsce. Dziecko przed 30tką? Raczej niezbyt często
Aj było tego więcej, ale póki co tyle pamiętam :) No i co Was zdziwiło najbardziej? :)
Jak mieszkałam z hiszpańską rodziną to najbardziej mnie zaskocZyły te kolacje o 22-23! W Polsce to się raczej nie zdarza:) i zdecydowanie to, że dzieci latają po dworze do późnych godzin:)
OdpowiedzUsuńHAHAHA tak, gdy kupiłam herbatę moim pomyślem było zagotowanie wody w garnku, moja hostka zaproponowała w mikrofalówce. Małe śniadania, ogromne obiady i kolacje bardzo późno. Hiszpania:P
OdpowiedzUsuńoj jak ja bardzo cierpię jak sobie przypomnę tę nieszczęsną oliwę! u mnie z kolei jedli wszystko z mlekiem, przy czym mleko do mięsa było już dla mnie lekką przesadą ;) jeśli chodzi o te kolacje (nazywają je obiadami, nie?) to akurat bardzo je polubiłam! to późne jedzenie w dużym gronie w Hiszpanii ma zdecydowanie cudowny klimat! :) uwielbiam te ich wspólne, rodzinne posiłki. odnośnie tych pozdrowień to nigdy nie słyszałam tej wersji, a nauczyciele chyba wszędzie zarabiają normalne pieniądze (hmm, prawie wszędzie). Jak dla mnie bardzo się jeszcze rzucało w oczy to, że świetnie potrafią pływać, a i nigdy nie zauważyłam, by którykolwiek Hiszpan używał drabinki wchodząc do basenu, bo wszyscy skaczą na główkę! Nawet babcia V. wskakiwała do basenu, a i to nawet z rozbiegu!
OdpowiedzUsuńP.S. Całkiem trafny pomysł na galeryjkę po lewej stronie ;)
Trafiłam na Twojego bloga jakiś czas temu, czytam wszystkie posty po kolei. Też byłam AuPair w Hiszpanii, tylko trochę dłużej, 3 miesiące w Sevilli. Spodobały mi się wychwycone przez Ciebie różnice. Najśmieszniejsza jest chyba brak czajnika. Albo nieznajomość kaszy. Moja hostka nie wiedziała co to. Późne kolacje i ogólnie wszystko robione później spodobało mi się. Deser po obiedzie i kolacji, obowiązkowo. Lody jedzone o północy :) Tym razem szykuje się do USA. Jestem w trakcie składania aplikacji, ale jestem zdecydowana. Fakt, AuPair w Europie to idealna opcja na sprawdzenie siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))