Strony

środa, 23 lipca 2014

pierwszy tydzien w Hiszpanii :)

Hej wszystkim!

Najpierw chcialabym podziekowac za wszelkie mile wiadomosci i komentarze, jakie od Was dostaje! Jestescie kochani!

Mialo byc podsumowanie po tygodniu, a bedzie po dwoch. Ale czas tu mija tak szybko, ze nie mam kiedy pisac postow, a jak juz mam chwile, to poswiecam ja na rozmowy z rodzina i przyjaciolmi. Ale musze to nieco zmienic! Bo tyle sie tu dzieje, ze z kazdego dnia moglabym spokojnie stworzyc kolejnego posta. A jesli tego nie zrobie, to wkrotce sama wszystko zapomne ;(

Tak wiec, dzis opisze po krotce co u mnie, co sie dzieje, co robie i tak dalej. Generalnie dzieje sie duzo, odkrywam nowe miejsca, poznaje nowych ludzi, nowy, inny swiat. Kazdego dnia odkrywam kolejne roznice miedzy zyciem w Polsce a w Hiszpanii, ktorych wbrew pozorom jest calkiem duzo! Mysle ze z czasem napisze o tych roznicach oddzielnego posta.

Wracajac do sedna! 

Tydzien pierwszy

Dzien #1
Opisalam dosc szczegolowo w poporzedniej notce. Tak naprawde ten dzien jako au pair byl bardzo krotki, bo w Barcelonie bylam przed 21, wiec zanim dotarlismy do domu bylo juz po 22. Zapomnialam wspomniec o tym, ze:
1) zdziwilam sie niezle na lotnisku, gdy okazalo sie, ze moj chlopiec jest wyzszy ode mnie!
2) dzieci przed pojsciem spac zapytaly mnie, jak po polsku jest goodnight, i potem po kilka razy powtarzaly mi ´dobranoc´ :) bylo to bardzo mile! Ja siedzialam wciaz przy stole z hostami, a one jeszcze ze swojego pokoju krzyczaly do mnie ´dobranoc´:) A kiedy wreszcie i ja sie udalam do lozka, zastalam tam taka urocza karteczke:

I jak tu nie kochac tej ksiezniczki?:)

Dzien #2
To zarazem moj pierwszy, pelny dzien z rodzinka. Po przebudzeniu wreszcie ujrzalam widok z mojego pokoju :)

Dostalam od malej na sniadanie croissanta i szklanke mleka, po czym udalismy sie na krotki spacer z psem. Przez miasteczko przeszlismy nad maly wodospad, gdzie szczesliwy pies mogl sobie poplywac:) Potem gralam z F. w gry Wii, tance, spiewy i inne wyglupy:) Reszte dnia spedzilam z obojgiem na basenie, ktory znajduje sie pod domem. To byl cudowny dzien, w ktorym poczulam, ze jestem starsza siostra mojej dziewczynki, i pozalowalam, ze moj amerykanskie dziecko jest za male na wspolne gry, rozmowy itd. (ale nie myslcie sobie, ze zaluje! 2 tygodnie tu, i juz sie ciesze ze mam male dziecko, i ze tylko 1! hehe). Kiedy hostka wrocila z pracy, kolejny raz podkreslala, ze to moj dom, ze mam brac co chce z lodowki i w ogole. Mialam ochote sie poplakac, bo nie ogarniam, jak to mozliwe, ze obcy ludzie, moga byc tacy kochani! Nie znasz ich, a czujesz, po prostu czujesz, ze Cie kochaja! Niesamowite! Caly czas w mailach hostka mi pisala rozne cudowne, mile rzeczy, ale wiecie - myslalam, ze ot tak sobie pisze. A teraz tu jestem, i widze, ze jej slowa byly prawda, bo daja mi to odczuc:) Hostka dopytywala sie, czy nie tesknie, czy rozmawialam z rodzina, czy wszystko w porzadku. A po poludniu, poznalam jej przyjaciolke, 3 lata starsza ode mnie:) Kiedy hostka mi napisala w mailu, ze ta dziewczyna takze nie moze sie doczekac mojego przyjazdu, nie dowierzalam, a jednak:) Bardzo sympatyczna i mila! Napisala potem mojej hostce wiadomosc, ze jakbym ktoregos dnia chciala wyjsc wieczorem z nia i jej przyjaciolmi, to nie ma problemu:)

Tego dnia moja rodzinka powalila mnie na kolana kolejna niespodzianka! Oznajmili mi, ze zawioza mnie samochodem do domu, do Polski! :) Szaleni! Tego to sie w zyciu nie spodziewalam!

 Dzien #3
Kiedy hosci byli w pracy, ja z dziecmi spedzalam czas na basenie :) Potem poszlismy na ich powiedzmy stadion, ale nie do konca stadion. Jest to jakby zadaszone boisko, na ktorym graja w pilke nozna, hokeja, jezdza na wrotkach itd. My tym razem bylismy na rolkach (ja) i wrotkach (dzieci). Pierwszy raz w zyciu gralam w hokeja na rolkach! No ale coz :) F. pokazywala mi swoje skomplikowane akrobacje na wrotkach. Niezla w tym jest, bo od 2 roku zycia trenuje:) A L. od 3 roku zycia gra w hokeja na wrotkach. Ach utalentowane dzieci!
Kiedy hosci wrocili, zabrali mnie na moja pierwsza wycieczke. Odwiedzilismy pobliskie miasto: Vic. Poszlismy na mrozony jogurt (za ktorym moja dziewczynka szaleje), a potem zobaczylismy kilka ciekawych miejsc w miescie: plac glowny, katedra, rzymskie zabytki oraz biblioteke. Spotkalismy tam siostre hostki z mezem i coreczkami (4 latka i 2 miesiace, wiec slodziaki:)), oraz siostre jej meza. Chcielismy tez odwiedzic mame hostki, ale okazalo sie, ze pojechala do Barcelony. Nic straconego! Ciekawa babcia nowej aupair, wieczorem wpadla do nas z wizyta:) Oj przyznam szczerze, ze przy stole poplakalam sie ze smiechu! Partner babci jest przesmieszy po prostu! Babcia z reszta tez! Nie znaja angielskiego, ale z pomoca dloni, udalo nam sie porozumiec. Zebyscie widzieli jak pokazywala mi, zebym nie pozwolila wejsc dzieciom sobie na glowe :D hehe a dziadek mowiacy po francusku, haha Plakalam przy tym stole, policzki bolaly mnie od smiechu, i myslalam sobie, ze trafilam do naprawde cudownej rodzinki. Poczulam, ze to jest moja rodzinka:) Przed odjazdem babcia jeszcze mi powtorzyla po raz kolejny, ze musze ja odwiedzic w jej mieszkaniu:) Tak wiec tego dnia poznalam prawie cala najblizsza rodzine hostki, jeszcze tylko jej brat z corka mi zostali:)

Dzien #4
Tego dnia mielismy gosci: rodzice w wieku ok 50 lat, i ich ´dzieci´: syn i corka, z chlopakiem, ok 26 lat, wiec nieco starsi ode mnie. Cala rodzina porowadzi gabinet dentystyczny:)  Spedzili u ns prawie caly dzien, byl grill i duzo innego jedzenia. (ja juz nie daje rady, oni tyle tu jedza!) Moja kochana host mama przy stole pierwszy toast wzniosla za ukonczenie przeze mnie studiow. To bylo takie mile! W ogole sie nie spodziewalam :) A od tego chlopaka dowiedzialam sie ze wygladam na jakies 17-18 lat :) hehe zawsze dawali mi mniej niz mam w rzeczywistosci. I o ile jak sie jest dzieckiem, to sie czlowiek burzy, bo jak to! ja mam 14 lat, nie 12! To teraz jest to mile:)

Dzien #5

Z samego rana udalismy sie na wyprawe do Nurii, miejsca polozonego w gorach, bo moj host bral udzial w biegu. A my zeby dotrzec na to miejsce, najpierw musielismy 1,5 godziny jechac samochodem, potem 1,5 godziny isc po gorach, by wreszcie dotrzec na miejsce, kilka minut przed tym, jak host dobiegl do mety. Ma sie to wyczucie! :) hehe I droga powrotna identyczna: 1,5h po gorach,a  potem 1,5h samochodem. Polowa drogi autem rowniez byla przez gory, wiec widoki tego dnia mialam niesamowite:) Pierwszy raz widzialam dzikie krowy! W drodze powrotnej zajechalismy do miasteczka Ripoll, po ktorym sie przeszlismy, i na koniec udalismy sie do kawiarni na male co nieco. Ja skusilam sie na croissanta z biala czekolada:)

Nuria
Dzien #6
Myslalam, ze bede miec problem ze swoim cialem po poprzednim dniu, ale nie! Zadnych zakwasow, ani nic! W szoku bylam, bo moglabym policzyc na palcach jednej reki moje pobyty w gorach. Myslalam, ze to bedzie taki dzien nicnierobienia, ale po poludniu, po obiedzie, hostka zabrala mnie i F. na babska wycieczke do miasteczka Rupit. Cudowne miejsce! Niestety nie mialysmy duzo czasu, bo juz bylo troche pozno, wiec mamy tam wrocic innego dnia:) I tak do domu dotarlysmy kolo polnocy, bo jeszcze po drodze zatrzymalysmy sie u przyjaciolki hostki. Ma piekny dom, z cudownym widokiem na gory! Ah piekne miejsce! :)
Rupit

Dzien #7

Dzis dzieci mnie zabraly na wycieczke rowerowa w gory. Na szczycie znajduje sie kosciol, San Sebastian. Ja naprawde kocham rowery, ale nie myslalam, ze to beda takie gory! I ze to bedzie takie meczace! Moja dziewczynka tylko co chwile powtarzala: I hate it! Una puta merde! A chlopiec daleko przed nami i tylko nas poganial :) Za towidoki ze szczytu przepiekne, a droga powrotna byla zdecydowanie przyjemniejsza :) hehe





W tle miasteczko, w ktorym mieszka moja host rodzinka.



Po poludniu odwiedzilismy mame mojego host taty, i pojechalismy na jej farme. Jest tu troche inaczej niz u nas, bo np moja babcia ma gospodarstwo i w nim mieszka. Babci moich dzieciakow mieszka w miasteczku, a za nim ma farme. Na farmie hoduja kroliki, jest ich tam ponad 4500! Pierwszy raz w zyciu widzialam takie malenkie kroliki, bez zadnej siersci :) Na farmie poznalam brata hosta, 3 kuzynow moich dzieci, dziadkow, i znow byla z nami siostra hostki z coreczkami. I pierwszy raz trzymalam to 2miesieczne malenstwo na rekach :)


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To tak po krotce wygladal moj pierwszy tydzien z rodzinka :) Jak sami widzicie codziennie cos sie dzialo. Dzis mija wlasnie drugi tydzien mojego pobytu tu, wiec niedlugo mam nadzieje dodac posta na ten temat. Postaram sie to robic bardziej na biezaco, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Kazda wycieczka zasluguje na osobnego posta, i takie mam w planie, ale nie wiem czy dam rade je tu ogarnac, czy zrobie to jak juz bede w domu, bo przy okazji takich postow chcialabym Wam pokazac duzo zdjec, a czesc z nich jest na aparacie. A kabelek zostal niestety w domu w Polsce. Inna czesc jest na telefonie hosta, i jeszcze nie dostalam ich. Ale teraz niech bedzie chociaz taka krotka relacja z tego, co sie u mnie dzieje, zebyscie i Wy wiedzieli co ze mna sie dzieje i zebym i ja sama nie zapomniala! :)

xoxo

9 komentarzy:

  1. Wow woow wowwww ile tu się u Ciebie dzieje! Ja wpadłam w taką rutynę że szok... no więc Hiszpania powitała Cię całkiem godnie - żyć, nie umierać :)

    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa i jeszcze chciałam dodać, że też bym Ci w życiu nie dała więcej niż 16, 17 lat :p

      Usuń
    2. Teraz juz sie troche mniej dzieje, bo dzieci zaczely narzekac, ze nie chca tyle jezdzic, no bo po co, skoro mozna siedziec w domu przed komputerem lub telewizorem.... Ahh, no coz :) Przynajmniej weekendy sa intensywne:)

      Hehe serio?? No to mi niezle lat odjelas:)

      Usuń
  2. czyli nudzić się tam nie masz szans:) super widoki! odkrywaj tą Hiszpanię i dziel się zdjęciami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz juz sie troche nuda wkrada, ale to takie ´zmeczenie materialem´ bardziej:) Generalnie moja rodzinka jst bardzo aktywna, i zawsze cos probuja zorganizowac, dzieci tylko troche marudza, ze ciagle gdzies jezdzimy :P Zdjeciami sie podziele, to napewno!:) Tylko pewnie jak juz wroce do domu, bedzie mi to latwiej ogarnac na swoim komputerze i z pomoca kabelka do aparatu :)

      Usuń
  3. strasznie zazdroszczę!! zwiedzaj jak najwięcej tej Hiszpanii bo pięknie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci zazdroszcze Majorki!! bo tam to jest pieknie! I ze znajomymi, a nie host family :P hehe

      Usuń
  4. Jak dobrze Kazetko, że Cię odnalazłam! Przez przypadek zobaczyłam komentarz na jakimś blogu, patrzę, Twój podpis! Czytałam Twojego bloga z niedowierzaniem! Tyle się u Ciebie zmieniło odkąd rozmawiałyśmy ostatnim razem... Wiem jak to jest jak się znika i nie ma czasu na bloga, zresztą pamiętasz jak u mnie kiepsko z frekwencją postów było ;) Jak tylko będziesz mieć trochę wolnego i będziesz miała ochotę napisać, to z przyjemnością się odezwę do Ciebie :) Choć mi głupio bo chyba to jak zwykle ja nie odpisałam Ci na ostatnią wiadomość... Przede wszystkim gratulacje znalezienia tak wspaniałych dwóch rodzin!! I gratuluję tych kursów, wyjazdów, w końcu zaczynasz powoli spełniać swoje wszystkie marzenia i zostawiasz egzaminy z ekonomii na bok :)
    Pozdrawiam serdecznie i ściskam!

    Tym samym ubolewam, że nasze spotkanie nie wypaliło wcześniej, bo teraz jakoś nie prędko się spotkamy!

    Perejil (Patrycja)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej!!!! Ale mi niespodzianke sprawilas!!! Szukalam wszelkich mozliwych sposobow, zeby sie z Toba skontaktowac! Wyslalam Ci kilka maili, ale bez odzewu :( Ostatnia wiadomosc od Ciebie byla z czerwca zeszlego roku, i wybieralas sie do Hiszpanii. Patrz jak zycie potrafi zaskakiwac, teraz ja jestem w Hiszpanii:) Oczywiscie, ze mam ochote! Ba!! Czekam z niecierpliwoscia na wiadomosc od Ciebie od roku! Takze odzywaj sie do mnei szybciutko! Jestem ciekawa co u Ciebie!!:) Tak, wreszcie nadszedl czas na spelnianie marzen:) Jednym z nich bylo tez ukonczenie tych studiow, i to tez juz za mna, chociaz wciaz w to nie moge uwierzyc:)
      Buziaki! Odezwij sie koniecznie!! :*

      Usuń