Strony

sobota, 3 maja 2014

Essaouira

Okazuje się, że notka ta na moim komputerze czeka już od grudnia, tylko o niej zapomniałam :( Dziś nadrabiamy! Jedziemy do Essaouiry!

Gdy wreszcie dotarliśmy do głównego punktu programu tego dnia - miasteczka, które zwie się Essouira, od razu dało się poczuć zapach ryb z portu, jednego z największych w Maroku.








Miasto znane również pod nazwą As-sawira, zwłaszcza w świecie przewodników książkowych. Z kolei wcześniej nazywało się ono  Mogadorem.  
Essaouira to miasto zaprojektowane przez europejskiego inżyniera, założone w XVIII w., jako port właśnie dla Europejczyków.  Duży wpływ mieli tu Portugalczycy. Charakteryzuje się szerszymi i bardziej regularnymi ulicami niż inne marokańskie mediny. Jest to miasto piratów, festiwali muzycznych, dawna mekka hipisów i miejsce natchnienia pisarzy. Słynie z rzeźbiarstwa w korzeniu tui i w drzewie cedru. Essaouira to raj dla windsurferów, rozciągają się tutaj jedne z najpiękniejszych plaż Maroka. Znajdują sie tu wały obronne  zwane Scala, na których ustawiony jest szpaler masywnych dział z XVIII i XIX wieku.








Główne zabytki tego miasta to właśnie wspomniane już wcześniej wały i forty obronne oraz starówka, zwana mediną. Warto wspomnieć, ze w 2001 roku medina Essaouiry została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Może nie wszyscy wiedzą, co to jest medina. W naszym języku powiedzielibyśmy, że jest to starówka. Tak jak u nas każde miasto ma Stare Miasto, tak arabskie miasta mają medinę.  Jest to stara dzielnica, gdzie mieszczą się bazary, główny meczet i inne ważne budynki miasta. Jest to jednocześnie centrum miasta, tu toczy się życie większości mieszkańców. Tu pracują, mieszkają, bawią się. Największa medina na świecie znajduje się w Fezie, o którym będzie później:)
Ciekawostką może być fakt, że od 1998 roku organizowany jest tu Światowy Festiwal Muzyki Gnawa, który łączy również muzykę jazzu i reagge, przez co zyskał miano marokańskiego Przystanku Woodstock :)



Essaouira to piękne biało-niebieskie miasteczko portowe, aczkolwiek bardzo zaniedbane. Niestety, ale najzwyczajniej w świecie klimat jaki tu panuje ma szkodliwy wpływ na budynki. A z tego co zauważyłam, w Maroku chyba raczej nie przeznacza się zbyt dużych funduszy na ich renowację. Moja koleżanka do tej pory jest zauroczona tym miasteczkiem. Dla mnie wydaje się ono nieco zaniedbane, czasem przerażają widoki niektórych budynków. Chociaż jak zgłębiliśmy się w wąskie, kręte uliczki, widoki dzieci i dorosłych mieszkańców tego miejsca w trakcie codziennych czynności przemawiały do mnie. Czułam, że jestem w zupełnie innym świecie, pośród zupełnie innej kultury i zwyczajów.



Niedaleko głównego placu znajdowały się liczne budki - restauracje. Były o tyle fajne, że przed 'wejściem' do każdej, na stole leżały surowe ryby i owoce morza. Klient wybierał sobie konkretną sztukę i specjalnie dla niego ją przygotowywano. Fajna sprawa, ale ja wystraszona i jeszcze nie przyzwyczajona do zaczepiania przez innych, nie skorzystałam;) Obiad zjadłam w zwykłej restauracyjce w pobliżu, próbując marokańskiej sałatki i słodyczy:)






I na koniec taka ciekawostka. Że niby wszedzie coca cola jest taka sama, ten sam marketing, te same opakowania i w ogóle? A właśnie, że nie, są wyjątki! Coca cola w Essaouirze postanowiła się dostosować do barw miasteczka:




1 komentarz:

  1. Piękne zdjęcia, piękne miejsca! Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę :)

    OdpowiedzUsuń