Strony

sobota, 14 lipca 2012

A to peszek...

Hej kochane!
Przez ten cały staż (z którego nawiasem mówiąc nie jestem zadowolona) jakoś mało mnie tu.
Jak Wam minął piątek trzynastego? Ja szczerze mówiąc nie jestem przesądna, ale wolę nie przechodzić pod słupami:P hehe Dlatego też wczoraj wolałam zostać w domu, zwłaszcza po poprzednim tygodniu! Prawie napisałam posta o ty co się wtedy działo, ale go nie skończyłam tydzień minął i nie dodałam.
W każdym razie u mnie ten piątek trzynastego był zdecydowanie wcześniej i się przeciągnął na cały tydzień! Ale żeby nie było, w ten czwartek też ktoś musiał mi popsuć humor.

Właściwie to mogę Wam przedstawić ten poprzedni pechowy tydzień, bo notka była napisana, więc czytajcie (o ile komuś chce się przebrnąć przez tyle tekstu:P)

Nie wiem co się dzieje, ale tak pechowego tygodnia to jeszcze chyba nigdy nie miałam! Całe szczęście, że się skończył! Mam nadzieję, że ten będzie lepszy :)


Zacznijmy od początku:


PONIEDZIAŁEK
Jak wiecie to był pierwszy dzień mojego stażu. Wsiadłam do autobusu, i generalnie na miejscu powinnam być chwilę przed czasem, ale co? Ale musiały być korki w poniedziałek o 8 rano, w wakacje... Ja nie wiem gdzie ci ludzie jadą... No i oczywiście się spóźniłam. Jakieś pół godziny. Co prawda w tej firmie nie ma takich żelaznych zasad (na szczęście), że się przychodzi równo o 9.30 a wychodzi o 17.30, co do tego to nie ma problemu, o czym mnie poinformowała na rozmowie moja przełożona. No i w dodatku oni mi nic nie płacą, bo staż jest bezpłatny, więc też nie mogą wymagać ode mnie nie wiadomo czego :P ALE ja nie lubię się spóźniać, tym bardziej na samym początku.. Dojechałam cała mokra przez ten upał. Na miejscu okazało się, że nie ma D.(mojej przełożonej) bo wyszła na spotkanie. No pięknie się to wszystko zaczyna po prostu. Zostałam wszystkim przedstawiona przez innego pana, dostałam swoje miejsce pracy tj. komputer i biurko. Zgadnijcie jakie dostałam pierwsze zadanie!:P "No to idź sprawdź sobie facebook'a i pocztę, a potem my do ciebie przyjdziemy". :D hah no pięknie.. Tylko takie rzeczy to ja mogę robić w domu, bez tłuczenia się autobusem w takie upały do Warszawy i wydawania pieniędzy na bilety... Potem przyszła K. (moja bezpośrednia przełożona) i zleciła mi coś do wyszukania. Miałam okazję uczestniczyć w zebraniu działowym, dostałam kolejną rzecz do wyszukania, jednak jak na razie tej drugiej rzeczy nikt nie sprawdził...


WTOREK
Pojechałam znowu do pracy, dokończyłam to, co zaczęłam wyszukiwać poprzedniego dnia. I właściwie siedziałam tam do 17 bez powodu. Wkurzona byłam, bo to takie bez sensu. Już nawet nie miałam co robić na tym komputerze, bo zwiedziłam wszystkie blogi, pocztę, facebooka i wszystko inne. Nowe zlecenie dostałam dopiero na ostatnie pół godziny.


ŚRODA
Zaspałam! Budzik nie zadzwonił! Pierwsze co, to telefon do mamy, co mam robić - działanie odruchowe, zaraz po przebudzeniu i zobaczeniu godziny:P była 8.40 a o tej godzinie powinnam już być blisko celu.
Przynajmniej miałam co robić w pracy, i dzień jako tako zleciał, nawet w miarę szybko.


CZWARTEK
Nie zaspałam! Ale spotkało mnie coś zdecydowanie gorszego:/ To już było po prostu apogeum mojego pecha! Nic nie zapowiadało katastrofalnego dnia, byłam w pracy przed czasem. Najpierw posprawdzałam 'swoje strony' (czyt. fb, poczta, blogi itd. itp.), bo i tak nie mam co tu robić. Potem zabrałam się za kontynuowanie rozpoczętej wcześniej pracy, która polegała na wyszukiwaniu informacji w internecie, a następnie wklepywaniu ich  do exela. Nagle na dole pojawił mi się szary pasek, więc na niego kliknęłam, bo myślałam, że coś mi się zacięło. Najlepszy ten komputer, na którym pracuje, to nie jest:P I pokazało mi się coś, co przyprawiło mnie niemal o palpitacje serca. Nie zrobiłam niestety żadnego zdjęcia, ale nie będę Wam opisywać co zobaczyłam na ekranie komputera, bo znalazłam zdjęcie w internecie, które powie wszystko. Otóż na moim ekranie pojawiło się coś takiego:

8 komentarzy:

  1. chce przepis na jagodowe, proszę!
    ej no jakby mi wyskoczyło to to o złamaniu prawa to chyba bym umarła, szczególnie, że jest flaga i godło i omg, ale w sumie nie ma nic, że MSWiA czy coś także sama nie wiem ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam dokładnie tego samego wirusa, tylko, że z UK a nie z Polski ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. ja wierze w piątki 13ego. Jak wracałam z Portugalii z przesiadką w Londynie, to nie wpakowali mi bagażu do samolotu lecącego Londyn - Warszawa. Przeżyłam koszmar kiedy moja walizka nie wyjechała na taśmie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. @Corazon latino ;O współczuję, ja pewnie umarłabym na miejscu ;x

    Kazetko, to faktycznie miałaś pecha! Ale aż tyle razy zaspać? Jestem pełna podziwu ;)
    A co to za drugi kierunek?

    Ja ogólnie uważałam piątki 13-stego za bardzo udane dni! Zawsze miałam niesamowite szczęście w te dni! A w tym roku, to był fatalny dzień!
    W pracy same problemy, w dodatku miałam kiepski dzień spowodowany moją frustracją odnośnie studiów. Całe szczęście kryzys minął :D

    Swoją drogą mieszkasz z rodzicami?
    Jakoś byłam przekonana, że wynajmujesz coś...

    OdpowiedzUsuń
  5. piątki 13 są naprawdę pechowe ! ja muszę sobie zainstalować jakiegoś antywirusa ! ! bo jeszcze złapie i dopiero będzie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam notkę od początku do końca i faktycznie... jakoś ostatnio nie masz szczęścia :P Z tym komputerem to ja bym spanikowała... Ale i tak mimo wszystko, zazdroszczę Ci tego stażu! Ja wysyłałam CV od kwietnia/maja i nic... No kompletnie nic! Może w Warszawie więcej tego, łatwiej gdzieś się dostać. Wrrr! Miałabym co robić, a tak... wszystkie powtórki seriali, WSZYSTKIE blogi kulinarne i au pairkowe mam "zwiedzone" :D
    Więcej szczęścia życzę haha : D I czekam na notki z zakupami :)!

    OdpowiedzUsuń
  7. bo nieszczęścia chodza parami jak to mówią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana dopisz odp na pytanie konkursowe i przepraszam za zamieszanie.

    OdpowiedzUsuń