Strony

środa, 8 października 2014

Lot do rodzinki

Właśnie mija miesiąc od kiedy opuściłam polską ziemię, a ja jestem w tyle z opowieściami! I przyznam się szczerze, że przez to, ze mam zaległości, to odkładam to jeszcze bardziej... Także muszę jak najszybciej je nadrobić i pisać już na bieżąco.

Wracając do tego pamietnego dnia, 11tego września 2014 roku... Tak była to 13 rocznica ataku na wieże WTC, a ja tego dnia miałam lecieć z NYC do Chicago... I szczerze mówiąc, bardzo obawiałam się tego lotu, bo nawet na orientation nas nastraszyli, że będą wzmożone kontrole itd. Myśl, że lecę kompletnie sama, do kompletnie obcych ludzi, i to na jedno z największych lotnisk świata, wcale mi nie pomagała. Od razu na lotnisku rzucały się w oczy czerwone napisy "Pamiętamy o ofiarach 11 września". To wszystko tylko dodawało emocji. No i obawy o bagaż, bo przecież już w Polsce ważył nieco za dużo, ale tam przymknęli na to oko, a skoro tu wzmożone kontrole... oj stresowałam się, muszę to przyznać! Ale nie spotkaniem z rodziną, a lotem właśnie.
Najpierw odprawa bagażu - musiałam zapłacić 25$, moja walizka dostała tylko etykietkę 'heavy' i nikt się nie przyczepił do wagi, więc ufff :) Potem musiałam czekać jakieś 4 godziny na swój samolot, więc rozmawiałam z dwiema dziewczynami - z Francji i Południowej Afryki, które czekały na swoje host rodzinki. Chciałam zobaczyć, jak będą wyglądały ich powitania:) Kiedy dziewczyny już się rozjechały, poszłam w kierunku ostatniej kontroli, ale wszystko pięknie się odbyło, walizki na taśmę, skanowanie ich i mnie i poszłam! Tak nas nastraszyli wzmożonymi kontrolami, a ja potem otwieram torbę, patrzę, a tam butelka z wodą, której zapomniałam wcześniej wyrzucić. W Europie przecież by to nie przeszło! A tu? Proszę bardzo, jaka wzmożona kontrola;) Także już mi trochę przeszło :) Usiadłam sobie przy wielkim oknie, i patrząc na co chwilę startujące i lądujące samoloty pisałam dla Was relacje z lotu do USA i orientation, i rozmyślałam, jak to będzie... w końcu wraz z tym lotem zaczynał się nowy rozdział w moim życiu. 

Leciałam liniami American Airlines. Co mnie zaskoczyło? Że jakieś 80% ludzi lecących tym samym samolotem co ja, to eleganckie panie i panowie w garniturach i z teczkami. Wszyscy wracali, jakby z pracy czy ważnych spotkań do domu. Myślałam sobie, że co za życie, ale może niektórzy tak mają, że latają do pracy z Chicago do NYC, albo chociaż na jakieś ważne spotkania, w końcu to tylko 2 godziny lotu. I kolejna zaskakująca rzecz! Zawsze słyszałam, że w naszym LOT są starsze stewardessy. OK, nie miały one po 25 lat, jak leciałam, a raczej ok 35, ale tu w American.. Cała załoga to starsze panie, i siwi dziadkowie... A ja myślałam, ze to praca tylko dla młodych ludzi, także jest nadzieja! hehe 

Mimo, że wcześniej maiłam zabookowane miejsce przez hostkę, przy odprawie mi je zmieniono. Na moje szczęście, bo powinnam siedzieć w środku, a dostałam miejsce przy oknie :) 

Po 2 godzinach wylądowaliśmy w Chicago. Nieco przerażona, bo kompletnie nie miałam pojęcia gdzie iść, i czy napewno odnajdę się z hostem, szłam za tłumem. Nie wiem czy wspominałam, że miał mnie odebrać host, a ja wcześniej z nim ani nie pisałam, ani nie rozmawiałam na skype! Szłam, szłam, po czym miałam do wyboru 2 kierunki, i nie mogłam ogarnąć, gdzie powinnam odebrać bagaż, więc postanowiłam się upewnić u pracownika lotniska. Poszłam we wskazanym kierunku, ale tam gdzie powinna być moja walizka, były bagaże z Tel Avivu bodajże. Stali różni ludzie, ale hosta nie widziałam... Byłam taka zmęczona po tej podróży, małej ilości snu, nadmiarze wrażeń, no i różnicy czasowej! Znalazłam toaletę, co by się choć trochę odświeżyć, i pomaszerowałam dalej w kierunku taśm, bo może jednak gdzieś tam znajdę swoją walizkę? Zanim doszłam do taśm, hostka wyrosła przede mną z wołaniem i kartką z moim imieniem. Przytuliła mnie, i powiedziała, że bagaże z NYC są właśnie tu. Odwróciłam się, a na taśmie właśnie wjeżdżała moja śliczna lazurowa walizka;) Była z nią tez poprzednia aupair. Obie stwierdziły, że szczęściara ze mnie, ze tak szybko dostałam bagaż i zachwycały sie jaki ślicnzy kolor:) A potem pomaszerowałyśmy długą drogą w stronę samochodu. Byłam tak zmęczona, i tak szczęśliwa, że się z nią znalazłam, że jest ktoś, kto mnie z tego lotniska odbierze, że zachciało mi sie płakać :) Ale nie płakałam! Wiecie o co chodzi? Bo w tym momencie to już było takie realne, że to jest prawdziwa rodzinka, nie jacyś wymyśleni wirtualni ludzie, którzy tylko co jakiś czas odpisują na maila. No i jechaliśmy do miejsca, które miało stać się moim domem na najbliższy rok. To było takie niewiarygdne. Niestety, okazało się, że nie jestem aż taką szczęściara, jak się wydawało, bo po wyjściu z hali przylotów, ale jeszcze przed dojściem do samochodu, hostka zauważyła, ze coś z moją walizką jest nie tak. A ja byłam tak zmęczona, że nie zwróciłam na to uwagi. No i tak, moja walizka jest przecięta z przodu i z tyłu... no cóż, długo się nią nie nacieszyłam :( Lot z Warszawy do Nowego Jorku, 9 godzin, bez problemu! A tu tylko 2 godziny, i takie coś :( No trudno, za rok będe musiała nabyć nową.

Po jakichś 30 minutach dotarłyśmy do domu, po drodze one we dwie nawijały po angielsku, a ja tylko potakiwałam. Przy tym poziomie zmęczenia, przy ich szybkości mówienia nie bardzo ogarniałam, co tu dużo mówić:) Zastanawiałam się, jak wygląda miejsce do którego mnie zabierają, bo nie widziałam wcześniej zdjęć domu! :) Dojechałyśmy, host mnie przywitał zwyczajnym "Witamy w USA, miło Cię poznać" i uściskiem dłoni. Pokazali mi dom, mała już spała, więc dałam im prezenty, i poszłam spać, bo już było późno. Muszę przyznać, ze te słodycze dla nich to był strzał w dzisiątkę! Do tej pory zachwycają się tymi 'lepszymi' czekoladami Wedla i śliwkami w czekoladzie :) Także polecam! :) 

słabo widać, ale są... napisy na lotnisku przypominające o 11tym września
tak sobie obserwowałam ruch na lotnisku
niewyraźne, ale pierwsze widoki na Chicago nocą z samolotu:)
no i w końcu ujrzałam mój pokój :)
Postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości! :)

1 komentarz:

  1. Trochę jakbym o sobie czytała, bo też leciałam z NY do Chicago American Airlines, otoczona ludźmi w garniakach :D
    Masz bardzo fajny pokój :)
    Oby ten rok był Twoim najlepszym :)

    PS zazdro Chicago!! <3 Chcę tam wrócić :<

    OdpowiedzUsuń