Strony

czwartek, 25 września 2014

Orientation w Au Pair in America

Rząd amerykański wymaga, by każda aupair uczestniczyła w czterodniowym szkoleniu. Także teraz kilka słów o tym, jak to wygląda w agencji Au Pair in America.
Na orientation było prawie 200 dziewczyn i 1 chłopak!! Tak, okazuje się, że w APiA też mogą być panowie. Warunek jest taki, że muszą na własną rękę znaleźć sobie rodzinę, i dopiero się zapisać. Przynajmniej tak nam powiedziała pani na szkoleniu. Było nas bardzo dużo, więc podzielono nas na dwie grupy. Wszystkie dziewczyny z wschodniego wybrzeża miały zajęcia z panem, a reszta dziewczyn z panią. Także byłam w tej drugiej grupie, i muszę przyznać, że nawet mi się podobało. Prowadząca (Sandee) była przemiła, przezabawna, i też leciała do Chicago :) I w dodatkuz  tego samego lotniska, niestety innymi liniami. Na szkolenie polecam Wam zabrać ciepłe ubrania, bo klimatyzacja chodzi na pełnych obrotach!

Dzień 1
To właściwie tylko lot do USA. Zostałyśmy bardzo późno odebrane z lotniska, więc tylko nas przywitano, przydzielono do pokoi, powiedziano nam co i jak, dostałyśmy rozpiski, koszulki i długopisy, zjadłyśmy kolację, i poszłyśmy spać.
Dzień 2
Plan na kolejny dzień wyglądał dokładnie tak:
Dziewczyny, które nie jechały do Nowego Jorku, miały wolny czas od 16. Należałam do szczęśliwej grupy osób, którym hości ufundowali wycieczkę;) Ale szczerze? Jeśli miałabym sama ją kupować, to nie bardzo się to opłaca... Jedyne co to, to że wjechaliśmy bez kolejki na Rockefeller Center. Samemu w krótkim czasie może byłoby to trudne do ogarnięcia. Tak czy siak dnia trzeciego pojechałyśmy same z dziewczynami do NYC i było o wiele lepiej:) Ale o NYC napiszę oddzielnego posta.

Dzień 3


Mieliśmy szkolenie z ludźmi z American Red Cross, i szczerze mówiąc to była najnudniejsza część szkolenia. Dotycząca udzielania pierwszej pomocy, pomocy przy różnych wypadkach i obrażeniach.. Przynajmniej ja nie lubię tych tematów, zawsze wszędzie się one przewijają... I w sumie ile mozna tego samego słuchać. Zawsze mnie to tylko przeraża. 
Przy obiedzie dostałysmy koperty z informacjami dotyczącymi naszych podróży do rodzinek.
A w recepcji czekała na mnie miła niespodzianka :)

Welcome to the United States! 
Najpiekniejszy bukiet jaki kiedykolwiek dostałam! :)
A tutaj 'kupon' do odboiru tejże niespodzianki. Uśmiałam się na widok pisowni mojego imienia;)
Od 18:30 tego dnia jest czas wolny, możemy robić co chcemy. Można iść na spacer po okolicy, albo popływać w hotelowym basenie :) Ja w tym właśnie czasie pojechałam z dziewczynami do NYC, same:)

Dzień 4


Rano trzeba było opuścić pokoje wraz z całym ekwipukiem. Ostatnie chwile szkolenia, obiad i czas się rozstać! Po tak wspaniale spędzonym czasie, przyszła chwila na rozstanie z dziewczynami. Każda musiała ruszyć w swoją stronę, spełniać swój własny american dream. Taka kolej rzeczy, przecież tego chciałyśmy! 

Kilka zdjęć z orientation:
hotel


hotelowe śniadanie, codziennie takie samo.. owoce i serek Philadelphia raotwały sytuację :)


pokój
z moją współlokatorką, Martą, która urzęduje w Kansas :)
focia przed wyjściem na szkolenie :)

sala szkoleniowa

w przerwie wszystkie z telefonami :P bo nie można było używać na zajęciach ;)



słodziaśna karta do pokoju, którą ciężko było otworzyć drzwi :)
i tuż przed rozjazdem na lotniska...

poniedziałek, 15 września 2014

lecimyyy do USA! :D

Nie zdążyłam już nic napisać z polskiej ziemi, także witam prosto z USA! :)

W końcu nadszedł ten wyczekiwany 8 września!


Lot z Warszawy do Nowego Jorku minął całkiem szybko i spokojnie, myślałam, że będzie gorzej ze względu na jego długość. Ale w miłym towarzystwie czas szybko leci! Także polecam bardzo tak się odprawiać by siedzieć koło innych au pair, polecam! :)

Na lotnisku jeszcze przed odprawą spotkałam się z Olą i razem drukowałyśmy karty pokładowe, i oddawałyśmy bagaże. (*** Nikt nie sprawdzał wymiarów naszych walizek, i nikt się nie czepiał wagi. Obue miałyśmy cięższe walizki nie powinnyśmy, moja ważyła 24.9! a dozwolone jest 23kg, podręcznych też nikt nie mierzył, ani nie ważył, więc się nie stresujcie tym:)***)
Potem przyszła Marta której nie znałam, ale która kojarzyła mnie z facebooka :) Siedziałam na lotnisku z mamą ciesząc się ostatnimi wspólnymi minutami, i powtarzajac ciągle: "Nie wierzę, że naprawdę tam lecę". Wpadła też na chwilę moja koleżanka, żeby się pożegnać. Dostałam od niej tajmeniczy list, który miałam otworzyć dopiero w samolocie. (Ola, dzięki! Łzy w oku się zakręciły, jak czytałam;) ) W końcu nadszedł czas pójścia w kierunku bramek, tak więc razem z Olą i Martą ruszyłyśmy! Potem przed samym wejściem do samolotu odnalazłyśmy kolejną Martę i Paulę, a leciały jeszcze trzecia Marta i druga Kasia razem z nami :)













Przez całe orientation nagrywałyśmy krótkie vlogi, co by stworzyć sobie potem fajną pamiątkę :)




tuż przed wejściem na pokład dreamlinera! :)
Ciekawostka, leciałyśmy z siatkarzami z Puerto Rico, którzy wracali do domu po przegranej w mistrzostwach. Aj, jacy przystojniacy ;)

nie no pewnie, że chodziło o Olę, a nie o tego przystojnego portorykańskiego siatkarza :P haha
ostatni look na Polskę
Jak już pisałam, lot był całkiem przyjemny. Ale myślałam, że bez problemu prześpię większość lotu, bo spałam niecałe 4 godziny w nocy! Nic z tych rzeczy. Udało mi się zmrużyć oczy na ok. 2 godziny. Ale dobre i to :) Prawie 9 godzin upłynęło nam na rozmowach, jedzonku, słuchaniu muzyki i oglądaniu filmów. W końcu zaliczyłam "Wkręconych", rzeczywiście dobra komedia :)

strasznie mi się podobały pudełka, w których podawano nam jedzenie!
spaghetti jakby ktoś pytał :P całkiem zjadliwe :)
drugą opcją do wyboru był kurczak z warzywami, ale jednak makaron był lepszy :)
do tego dostałyśmy jeszcze zestaw jak wyżej; pomidorki z mozzarellą były całkiem smaczne :)

tak wyglądał nasz lot. Lecieliśmy nad Szwecją, Norwegią, Islandią, Grenlandią i Kanadą :)


koce, poduszki, słuchawki ;)
potem czas na drugi posiłek: kanapka z łososiem, batonik i owoce
i już zaraz lądujemy!
bagaże odebrane, to ruszamy! moja walizka jako jedna z pierwszych pojawiła się na taśmie :)
Doleciałyśmy w końcu do Nowego Jorku, na lotnisko Kennediego. Udałyśmy się do kontroli: skanowanie palców i tak dalej, witamy w USA! :) Potem odbiór bagażu, moja lazurowa walizka szybciutko się pojawiła na horyzoncie. Kolejna kontrola, celna tym razem i do wyjścia. Tam już czekał na nas pan z APiA. Jednak powiedział, że musimy poczekać na kolejne dziewczyny, Francuzki, które miały przylecieć jakieś 30 min po nas. Czekałyśmy 2,5h!! I w końcu przyszła inna pani, opierniczyła tego gościa i zabrała nas stamtąd pociągiem do autobusu. Po drodze oczywiście musiałyśmy nieźle sie ankręcić z tymi walizkami. Także trochę klapa, nie było to dobrze zorganizowane, bo czekałyśmy głodne i zmęczone bardzo dłuuugo. W końcu zabrali nas do hotelu, a my po drodze już usypiałyśmy ;) Bo w NYC była jakaś 21, a w PL 3 w nocy :) 

pierwszy oddech amerykańskim powietrzem w trakcie czekania na Francuzki, i pierwsze foto z żółtymi taksówkami!
W hotelu krótkie info co i jak, dali nam wszelkie gadżety, przydzielili do pokojów i zaprosili na kolację. Jedzenie! W końcu! I w dodatku dobry makaron w sosie pomidorowym i sałatka. Nie wiem czemu tyle dziewczyn narzeka na ochydne jedzenie, bo naprawdę uważam, że było całkiem dobre, jak na hotelowe jedzenie:) Okazało się, że w pokoju jestem z inną Polką :) Miałyśmy problem z otwarciem drzwi, i kiedy w końcu się udało, mało nie obudziłyśmy śpiącej Niemki, którą dopiero po chwili zauważyłyśmy :) Także szybkie mycie i do łóżka! Swoją drogą, łóżka meeega wygodne! Ale trzecie było na dostawce, i tej nocy śniło mi się, że gdy sie obudziłam, 2 kolejne dziewczyny spały na dostawkach w naszym pokoju. Całe szczęście to był tylko sen :)

yesssss! :D
o samym orientation w kolejnym poście :)

poniedziałek, 8 września 2014

prezenty dla Host Family

Zacznę od tego, że zanim jeszcze znalazłam swoją Perfect Host Family, już w głowie miałam prezenty, jakie im kupię.

Uważam, że dobrymi prezentami będą właśnie:
-album o Polsce
-polski alkohol (żubrówka, nalewki czy miód pitny) -> dla hosta
-biżuteria z bursztynem -> dla hostki
-polskie słodycze (nie mają sobie równych!)

I taką o to listę miałam w swojej głowie :) Jednak sprawa okazała się znacznie trudniejsza. Album o Polsce to świetna sprawa, jednak nie jeśli Twoja rodzinka już miała polską au pair przed Tobą, która najprawdopodobniej taki album im przywiozła. Polski alkohol, extra fajnie, ale jeśli Twoja rodzinka nie pije alkoholu?? Biżuteria z bursztynem - jest przecież tyle pięknych kolczyków, bransoletek, wisiorków.. ale jak na złość Twoja (czy w tym przypadku moja) hostka nie nosi biżuterii... Ah! Moim pewniakiem było ptasie mleczko, bo ludzie za granicą szaleją na jego punkcie! Naprawdę, uwielbiają je! Ale dowiedziałam się, że... moja rodzinka nie bardzo toleruje nabiał... To może książka kucharska z przepisami na tradycyjne, polskie potrawy? Myślę, że ekstra pomysł, ale jeśli hości nie gotują... no cóż :) trzeba było kombinować :)

I tak w końcu zakupiłam hostom po kubku i wypełniłam je michałkami. Do tego kupiłam im dużo polskich czekolad Wedla, bo uwielbiają czekoladę! Śliwki w czekoladzie, miód i konfitura malinowo-wiśniowa z migdałami zrobiona przez moją mamę (nie załapała się na foto!) :)

A dla małej miś :)




sobota, 6 września 2014

Przypadkowe ciekawostki i różnice prosto z Katalonii

W końcu zebrałam w jednym miejscu ciekawostki i różnice jakie zauważyłam pomiędzy życiem w Polsce, a w Hiszpanii. I przyznam, że niektóre totalnie mnie zaskoczyły. Najwięcej jak zwykle w takich porównaniach będzie o jedzeniu ;) Także zapraszam na kilkanaście przypadkowych punktów :)
  • nie piją herbaty
  • nie znają kawy sypanej!
  • moja rodzinka akurat nie miała czajnika w domu, i nawet ciężko było mi wytłumaczyć im co to jest! a gdy była potrzebna gorąca woda gotowali ją w mikrofalówce :)
  • chłopiec jadł wszystko z miodem! ziemniaki, fasolkę, sałatkę, soczewicę, a nawet chorizo! (dla tych co nie wiedzą, jest to rodzaj hiszpańskiej kiełbaski) 
  • jedzą bardzo dużo! zdecydowanie więcej niż moja rodzina w Polsce. Śniadanie jest małe i na słodko, ale obiad i kolacja są dwudaniowe
  • kolacja jest bardzo późno! zaczynają o 22-23
  • dziwnie serwują te podwójne posiłki, bo np. pierwsze danie to ziemniaki z fasolą, a drugie to samo mięso. U nas się to wszystko podaje na jednym talerzu :) ale też może być jeszcze ciekawiej:) I tu podam Wam nasze przykładowe menu z któregoś dnia:  
    •  1 danie: sałatka
    • 2 danie: makaron z tuńczykiem, oliwkami i ananasem (I oczywiście chleb!)
    • deser: ciasto
  • inny przykład:
    • 1 danie: spaghetti
    • 2 danie: kalmary nadziewane mielonym mięsem, ośmiorniczki, jajko, sos pomidorowy (i oczywiście chleb!)
    • 3: melon
         W moim domu rzadko są 2 dania, a jeśli już to w Polsce 1-szym daniem jest zupa:)
  • mają stałe godziny jedzenia - w Polsce pewnie też są takie rodziny, ale u mnie na przykład je się wtedy kiedy jest się głodnym :) a jeśli wszyscy są w domu to jest wspólny obiad, ale przez długi okres czasu moi rodzice tak pracowali, że nie było możliwości jeść posiłków w pełnym gronie
  • oni zawsze jedli całą rodziną, ale jest to łatwiejsze bo mają siestę, i wtedy ludzie wracają z pracy do domu na jakieś 2 godziny
  • zawsze jedzą deser! po obiedzie i po kolacji
  • do wszystkiego jedzą chleb! nawet do ziemniaków, makaronu czy ryżu
  • używają dużo oliwy, każdy, dosłownie każdy! posiłek jest nią obficie polany
  • raczej nie używają pieprzu, i kiedy ja posypałam sobie nim kanapkę to moja podopieczna była w mega szoku!
  • nauczyciele w państwowych szkołach zarabiają bardzo dużo! ok 3 tysięcy euro! porównując do naszych poslkich realiów...
  • urlop macierzyński trwa 4 miesiące, ewetualnie można wziąć kolejne 3, ale bezpłatnie. W Polsce przypomnę, ze w tej chwili jest to rok :)
  • pozdrawiają wszystkich ludzi w swoim miasteczku, oraz wszystkich (dosłownie!) napotkanych na szlakach górskich
  • przy tym częściej niż "Hola!" (cześć), używają "adeu" co znaczy tyle co 'bye' po angielsku... dla mnie jest to niezrozumiałe:)
  • mają podwójne nazwiska - Dzieci pierwsze nazwisko dziedziczą po ojcu, drugie po matce. Z pokolenia na pokolenie przechodzi to nazwisko pochodzące od ojca
  • z tego co zauważyłam to zdecydowanie później biorą śluby i zakładają rodziny niż w Polsce. Dziecko przed 30tką? Raczej niezbyt często

Aj było tego więcej, ale póki co tyle pamiętam :) No i co Was zdziwiło najbardziej? :)