Strony

sobota, 31 maja 2014

100 days left!

Dokładnie za 100 dni nadejdzie w końcu ten upragniony, wyczekany dzień, kiedy wejdę na pokład samolotu zmierzającego w stronę USA! Także odliczanie czas zacząć! :)

8 września -> hello USA!
11 września -> welcome Chicago, welcome my host family! 

PS Dziś same setki:) Także dziękuję za 10 100 wyświetleń! Nie mogę się przyzwyczaić do tej liczby na liczniku. W życiu nie spodziewałam się tylu odsłon, a przygoda się przecież dopiero zaczyna! ;) I dziękuję bardzo bardzo za wszystkie miłe słowa i gratulacje! :*

czwartek, 29 maja 2014

Moja matchowa historia

Jak już pisałam w poprzednim poście, mój room został otwarty 2 maja. Pierwszy match miałam jednak dopiero 8 maja. Liczyłam się z małym zianteresowaniem rodzinek moją aplikacją, ze względu na to, że miałam dostępność dopiero od 15 września. Jak sami zobaczycie dużo rodzin to ja nie miałam, bo szybką znalazłam tą jedyną :)

Match #1

miejsce: Chicago, Illinois
rodzice: HD: viceprezes banku HM: own business
dzieci: 2 chłopców 2 i 3,5
zwierzaki: pies

Otrzymałam od nich bardzo ciepłego maila i byłam bardzo pozytywnie do nich nastawiona. Naprawdę zastanawiałam się, czy to nie PM. Jednak nie otrzymałam od nich odpowiedzi na mojego maila, mimo, że wcześniej pisali, jacy to są zachwyceni moją osobą i bardzo chcieli porozmawiać na Skype. Co gorsza, kiedy ja czekałam na odpowiedź od nich, oni weszli na profil mojej 'aupairkowej siostry' , zdążyli jej od razu odpisać i umówić się na Skype. Po 5 dniach 'siedzenia' na moim profilu zniknęli. Koniec końców jest to Perfect Match Agaty. Nie ukrywam, że bardzo przeżywałam tą sprawę i to jak zostałam potraktowana. Ale mimo wszystko wiem, że są fajni i życzę Ci Kochana z nimi jak najlepiej!:)
Ale im tego nie zapomnę! I niech ja tylko Cię tam u nich odwiedzę! :P haha

Swoją drogą nienawidzę takich sytuacji, kiedy oczywiste jest, że ktoś jest zainteresowany, a nie odpisuje! I nie tyczy się to tylko spraw au pair, ale w ogóle życia. A ja aż za często trafiam na takie osoby:/ 

Match #2 - to jest mój Perfect Match! <3 

miejsce: Wheeling, Illinois 
rodzice: pracują w jakichś dużych amerykańskich firmach
dzieci: dziewczynka 1 rok
zwierzaki: pies chiuaua, kot

Weszli na mój profil równo tydzień po otwarciu roomu, i również wysłali mi baaaardzo ciepłego maila. Swoją drogą jest to jedyna rodzina, z którą rozmawiałam na skype :) Ale więcej o tej historii w kolejnym poście :)

Match #3

miejsce: Silver Spring,  Washington DC
rodzice: samotna matka (work for the national electric company as a program manager sponsoring electric competition), ojciec mieszka niedaleko (University of Maryland)
dzieci: chłopiec 10 lat i dziewczynka 1 rok

Pojawili się na moim profilu dopiero tydzień później, 15tego maja. Kiedy to ja już byłam po skype z rodzinką #2 i prowadziłam wewnętrzny monolog, czy to możliwe, że tak szybko znalazłabym swój PM:) Tej rodzinie od razu odmówiłam, bo oferowali zdecydowanie gorsze warunki niż rodzina #2, więc czemu miałabym wybierać tą gorszą opcję? Samotna matka, dłuższe godziny pracy, no i 2 dzieci, a nie 1 :) Chociaż też wyglądali na bardzo sympatycznych. Ale o ile 2 pierwsze rodzinki wysłały mi bardzo ciepłe i miłe listy, ta napisała tylko pytanie: Kiedy możemy się umówić na skype?...

Match #4

miejsce: West Conshohocken, Pennsylvania
rodzice: HD: orthopedic surgeon, HM: stay at home
dzieci: 2 dziewczynki 5 i 8 lat, baby w drodze (wrzesień)
Pojawili się na moim profilu następnego dnia, 16 maja. Mają chyba jakieś hinduskie korzenie. Widząc ich na profilu ucieszyłam się, że 2 dziewczynki, w moim wymarzonym wieku, no i miejsce - też coś innego niż Chicago czy Waszyngton;) Host Mum jest w ciąży, ja nie musiałabym się zajmować maleństwem. Robiłaby to hostka lub babcia. Ale stay at home mum to coś czego zdecydowanie nie chciałam :) W dodatku praca w piątki wieczorem, czasem i w soboty... Znów gorsza opcja niż #2, więc podziękowałam od razu.

Match #5

miejsce: Southampton, NY, 2 godziny od NY, mieszkają na totalnym odludziu
rodzice: HM: prawnik, HD: finansista
dzieci: Olivia, 1 rok
zwierzęta: pies, kot

Pojawili się na moim profilu w niedzielę 18 maja. Dostałam od nich maila dokładnie minutę przed mailem od HM z rodziny #2, w którym zapytali mnie czy chcę być ich au pair, a ja już byłam i tak na nich zdecydowana :)
A na odludzie nie mam zamiaru jechać. W dodatku uważam, że coś musi być nie wporządku z ludźmi, którzy mają na profilu 4 zdjęcia: 2 zdjęcia psa i kota, 1 zdjęcie plaży i 1 zdjęcie ich obojga z daleka, przy jakimś pomniku. A gdzie jest dziecko, ja się pytam?!
W każdym razie była to 3 z rzędu gorsza rodzinka od #2, więc pomyślałam, że nie ma na co czekać!:)

Także tak po krótce wyglądała moja matchowa historia :) Miesiąc czekałam na otwarcie roomu, który po nieco ponad 2 tygodniach został zamknięty, a ja oficjalnie zmatchowana :) 

so Chicago soon! :)


środa, 28 maja 2014

aupairkowe formalności

Ok, przerywam marokańskie opowieści, bo zanim je skończę to się jeszcze zejdzie, a ja już od niemal 2 tygodni mam Perfect Match! Dlatego czas na aupairkowe wieści! Ale po kolei!

Ciężko mi uwierzyć, że to już, bo jak większość z Was wie, czekam na ten wyjazd od czasów liceum jeszcze. I nie wiem jak wytrwałam te 3 lata studiów, czekając na ten moment, w którym znajduję się obecnie. Chyba właśnie dlatego to jeszcze do mnie nie dociera :)

Jeśli chodzi o całą procedurę aplikacyjną do programu aupair, to zabrałam się za to w lutym. Umówiłam się na spotkanie informacyjne w agencji Au Pair in America. Już dawno temu postanowiłam, że chcę skorzystać z usług tej agencji, choć w sumie teraz nie widzę większej różnicy między nimi, i chyba gdybym miała to ogarniać jeszcze raz poszłabym do Au Pair Care, bo mają więcej rodzin z Californii :P hehe

Po spotkaniu powoli zbierałam wszelkie dokumenty, referencje, pisałam list i nagrywałam filmik. Z tym filmikiem to się schodzi! Także jak ktoś ma jeszcze dużo czasu do planowanego wyjazdu, to myślę, że warto wykorzystywać okazje i kręcić pojedyńcze scenki. Byłam wkurzona sama na siebie, że wyjazd planowałam od kilku lat, a na montowanie filmiku musiałam zarwać 2 noce przed interview w agencji! Nie popełniajcie mojego błędu! :)

2 kwietnia miałam interview, które trwało dosyć długo, ale naprawdę nie ma się czym stresować. Pytania dotyczą nas samych, i programu au pair, więc no stress! Każdy to zalicza;)

I tutaj APiA mnie rozczarowało. Bo miałam wszystko dobrze wypełnione, zero poprawek w liście czy filmiku, aplikacja po prostu gotowa do zatwierdzenia. Na interview powiedziano mi, że max w ciągu 2 tygodni będę mieć otwarty room, tymczasem otwierali mi go miesiąc!! I to po kilku moich mailach z pytaniami, o co chodzi... Bo ja rozumiem, jakbym miała coś poprawiać, czy od razu by mi powiedzieli, że będę czekać dłużej, bo wyjazd planuję później. Ale nie! Nic takiego nie mówili! Tylko co tydzień było, że już w tym tygodniu będzie otwarty... no i nic! W końcu się okazało, że to agencja w Warszawie coś źle zrobiła, i agencja z Londynu kazała im coś poprawić. Mniejsza o to, nie była to moja wina, a się naczekałam! I dokładnie miesiąc później, 2 maja otworzyli mi room, w końcu! Ja to zawsze muszę mieć 'przygody'... ehhh na szczęście nie byłam z tym wszystkim sama :)

A potem zaczęło sie.... znów czekanie! Tyle, że na innym etapie. Ale taka prawda, ten program to jedno wielkie czekanie! No ale ja już tyle czekam, że przywykłam do tego chyba. Po tygodniu na moim profilu pojawiła się pierwsza rodzinka, a po 16 dniach mój room został zamknięty, a ja oficjalnie zmatchowana! Ale o tym w następnym poście ;)

PS Myślę, że w internecie można znaleźć całe mnóstwo informacji na temat aplikacji au pair, ale gdyby ktoś potrzebował pomocy, czy miał do mnie jakieś pytania - piszcie śmiało, służę pomocą! :)

czwartek, 15 maja 2014

El Jadida

Kolejny punkt wycieczki - El Jadida!

Miasto bardzo ładne, jednak wycieczka po nim była dość szybka. Chyba każde miasto z palmami będzie mi się podobać;) El Jadida jest kurortem wypoczynkowym położonym nad brzegiem oceanu, zamieszkuje ją ok 144tys. mieszkańców. Miasto zostało wybudowane przez Portugalczyków na styl kultury europejskiej i arabskiej na początku XVI wieku. Pod ich kontrolą było aż do drugiej połowy XVIIIw., do momentu kiedy zostało zajęte przez marokańksiego sułtaa. Wtedy to portugalskich mieszkańców ewakuowana i przesiedlono do Brazylii. Mamy tu brukowane uliczki i portugalską architekturę, co tworzy niepowtarzalną atmosferę. Pozostałości portugalskiego miasta zostały wpisane w 2004 roku na listę UNESCO.



Podziemna cysterna z XVIw. Tu kręcono sceny do "Otella" Orsona Welles'a


Jedna z uliczek, z niej właśnie wchodzi się do powyższej cysterny

Kościół zamieniony na hotel, także jakby ktoś chciał pospać w kościele :)

Urocza kawiarnia w sąsiedztwie powyższego hotelu










Te drzwi mnie po porstu urzekły! Piękny kolor!

Tak wygląda chodnik w mieście, uwieczniłam, bo jest zdecydowanie inny niż te w PL.

 W grafice google można znaleźć mnóstwo pięknych zdjęć z tego miasta. Ja niestety miałam bardzo ograniczony czas, i zdjęcia były robione 'w locie' :)

sobota, 3 maja 2014

Essaouira

Okazuje się, że notka ta na moim komputerze czeka już od grudnia, tylko o niej zapomniałam :( Dziś nadrabiamy! Jedziemy do Essaouiry!

Gdy wreszcie dotarliśmy do głównego punktu programu tego dnia - miasteczka, które zwie się Essouira, od razu dało się poczuć zapach ryb z portu, jednego z największych w Maroku.








Miasto znane również pod nazwą As-sawira, zwłaszcza w świecie przewodników książkowych. Z kolei wcześniej nazywało się ono  Mogadorem.  
Essaouira to miasto zaprojektowane przez europejskiego inżyniera, założone w XVIII w., jako port właśnie dla Europejczyków.  Duży wpływ mieli tu Portugalczycy. Charakteryzuje się szerszymi i bardziej regularnymi ulicami niż inne marokańskie mediny. Jest to miasto piratów, festiwali muzycznych, dawna mekka hipisów i miejsce natchnienia pisarzy. Słynie z rzeźbiarstwa w korzeniu tui i w drzewie cedru. Essaouira to raj dla windsurferów, rozciągają się tutaj jedne z najpiękniejszych plaż Maroka. Znajdują sie tu wały obronne  zwane Scala, na których ustawiony jest szpaler masywnych dział z XVIII i XIX wieku.








Główne zabytki tego miasta to właśnie wspomniane już wcześniej wały i forty obronne oraz starówka, zwana mediną. Warto wspomnieć, ze w 2001 roku medina Essaouiry została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Może nie wszyscy wiedzą, co to jest medina. W naszym języku powiedzielibyśmy, że jest to starówka. Tak jak u nas każde miasto ma Stare Miasto, tak arabskie miasta mają medinę.  Jest to stara dzielnica, gdzie mieszczą się bazary, główny meczet i inne ważne budynki miasta. Jest to jednocześnie centrum miasta, tu toczy się życie większości mieszkańców. Tu pracują, mieszkają, bawią się. Największa medina na świecie znajduje się w Fezie, o którym będzie później:)
Ciekawostką może być fakt, że od 1998 roku organizowany jest tu Światowy Festiwal Muzyki Gnawa, który łączy również muzykę jazzu i reagge, przez co zyskał miano marokańskiego Przystanku Woodstock :)



Essaouira to piękne biało-niebieskie miasteczko portowe, aczkolwiek bardzo zaniedbane. Niestety, ale najzwyczajniej w świecie klimat jaki tu panuje ma szkodliwy wpływ na budynki. A z tego co zauważyłam, w Maroku chyba raczej nie przeznacza się zbyt dużych funduszy na ich renowację. Moja koleżanka do tej pory jest zauroczona tym miasteczkiem. Dla mnie wydaje się ono nieco zaniedbane, czasem przerażają widoki niektórych budynków. Chociaż jak zgłębiliśmy się w wąskie, kręte uliczki, widoki dzieci i dorosłych mieszkańców tego miejsca w trakcie codziennych czynności przemawiały do mnie. Czułam, że jestem w zupełnie innym świecie, pośród zupełnie innej kultury i zwyczajów.



Niedaleko głównego placu znajdowały się liczne budki - restauracje. Były o tyle fajne, że przed 'wejściem' do każdej, na stole leżały surowe ryby i owoce morza. Klient wybierał sobie konkretną sztukę i specjalnie dla niego ją przygotowywano. Fajna sprawa, ale ja wystraszona i jeszcze nie przyzwyczajona do zaczepiania przez innych, nie skorzystałam;) Obiad zjadłam w zwykłej restauracyjce w pobliżu, próbując marokańskiej sałatki i słodyczy:)






I na koniec taka ciekawostka. Że niby wszedzie coca cola jest taka sama, ten sam marketing, te same opakowania i w ogóle? A właśnie, że nie, są wyjątki! Coca cola w Essaouirze postanowiła się dostosować do barw miasteczka: